Etykiety

piątek, 12 maja 2017

Pochwała uczuć

Rozmowy niepolityczne

Dzień 7 maja to historyczna data nie tylko dla Francuzów. W wyborach prezydenckich po raz pierwszy od czasów Napoleona zwyciężył wyjątkowo  młody, zaledwie 39 letni Emmanuel Macron. Na francuskiej scenie politycznej w strefie urzędów najwyższych – polityk w zasadzie początkujący. Nie licząc utworzonej w ubiegłym roku, jakby „na poczekaniu” En Marche!, polityk bez własnej partii, bez własnej bazy w parlamencie, nawet bez wyraźnego wsparcia wielkich francuskich ugrupowań partyjnych. Tego w powojennej historii Francji nie było nigdy. Fenomen! Polityczny geniusz?!
Kusi każdego by z zagadką tą się zmierzyć, by spróbować znaleźć klucz do wskazania przyczyn tego niebywałego sukcesu! Owszem Macron to człowiek błyskotliwy, zdolny i pracowity. Świetnie wyedukowany. Poza dyplomem uzyskanym w lewicowej filii Uniwersytetu Paryskiego, pobierał nauki także w Instytucie Nauk Politycznych, ale przede wszystkim w słynnej paryskiej kuźni przygotowującej swych wychowanków do sprawowania najwyższych urzędów V Republiki tj. w Narodowej Szkole Administracji (ENA), której absolwentami byli tacy znani politycy jak choćby  Giscard d’Estaing, Chirac, Hollande, Fabius, czy Jospin.  Zalety te wyniosły Emmanuela Macron do grona dobrze rokujących, utalentowanych początkujących polityków. Mógł więc już pełnić funkcję odpowiedzialnego urzędnika państwowego, bankowca, a w latach 2014-2016  nawet ministra gospodarki, przemysłu i cyfryzacji. Czy te przymioty – niewątpliwie ważne – w wyścigu o prezydenturę wystarczyły do pokonania  najważniejszych polityków reprezentujących potężne francuskie partie polityczne? Odważę się sądzić, że architektem tego niebywałego sukcesu Emmanuela Macron jest stale przebywająca przy jego boku, towarzyszka jego życia – małżonka, pani Brigitte Macron.
Małżeństwo Macron to historia sama w sobie. Emmanuel już w roku 1992 jako 15 letni chłopak został wyjątkowo dogłębnie ugodzony strzałą Amora. Dla tego wrażliwego i z całą pewnością wybitnego chłopca musiał to być okres czystych i podniosłych uniesień. Wybranką była aranżer, reżyser, scenograf, dyrektor i  twórca szkolnego teatru – Mme Auzier, nauczycielka łaciny i francuskiego w katolickim liceum jezuitów w Amiens na północy Francji. Uczniem i szkolnym aktorem, a z czasem pomocnikiem pani reżyser był Emmanuel. W cotygodniowych próbach i twórczych spotkaniach teatralnych Emmanuel w towarzystwie swej uroczej ‘dyrektorki’ coraz intensywniej zagłębiał się w tajemnice apolińskiego piękna. Pani reżyser uczyła Emmanuela kochać piękno, tworzyć scenografię, budować narrację. Dla Emmanuela, Brigitte mimo swych  39 lat była jak jasny promień słońca, jak powietrze w górach, jak źródło życia.  Niestety Mme Auziere de domo Trogneux była mężatką i matką. Ale poza tym  była humanistką i odpowiedzialną za realizację szkolnego programu cenioną nauczycielką.  Dla Emmanuela stanowiło to tylko jeszcze jedno wyzwanie. Zafascynowany sztuką chciał wspólne z nauczycielką napisać utwór literacki, który będzie można wystawić w teatrze. Brigitte otwierała przed nim wciąż nowe horyzonty dobra i piękna. Platoniczna z początku, ale z czasem wszechogarniająca miłość tego nietypowego chłopca musiała obojgu nieść nie tylko poczucie szczęścia, ale równolegle także upokorzenia i cierpienia. A trwanie w niej, trwanie  wbrew całemu światu – to musiał być dla obojga nieustający  skok w nieznaną ciemność, w sferę gdzie nie ma miejsca na przygody, nie ma miejsca na ponadstandardowe drogi szczęścia i spełnienia, na rozwiązania nieaprobowane wiekową tradycją. W europejskiej kulturze i cywilizacji system patriarchalny sprawdził się i w zasadzie ma się dobrze. Ale miłość Emmanuela i Brigitte pokonała i tę barierę. Po nieuniknionych i poniekąd zrozumiałych przeszkodach płynących ze świata utrwalonych wartości, kładących przed nimi obraz pożytku z naturalności, z normalności, ze standardowości – para po wielu perturbacjach zawarła związek małżeński w roku 2007. Emmanuel miał wówczas lat 30, Brigitte lat wtedy 54.
Ich miłość, pomimo takiej różnicy wieku przetrwała. To przykład ich wielkiej odwagi i dojrzałości. Treść ich miłości zapewne z wiekiem ewoluowała. Od początku ich wyjątkowa miłość ukazała swej piękno nie tylko w zaletach czystego erotyzmu,  nie szukała pewno swych uniesień w dionizyjskim żywiole. Ukazała wielkość wzajemnego przywiązania i poświęcenia. Emmanuel z miłości do Brigitte zrezygnował z własnej tradycyjnej rodziny, z ojcostwa własnych  dzieci, być może także z ograniczenia swych ściśle męskich potrzeb wieku starszego oraz z  równoległego z partnerką przeżywania starości. Brigitte w imię miłości do Emmanuela zrezygnowała z całego swego uporządkowanego dotąd życia, z bezpiecznego kontynuowania swych macierzyńskich i małżeńskich funkcji, z  pozycji jaką miała u boku bogatego męża francuskiego bankiera Andre Auziere. Można śmiało rzec, że życie swe oddała Emmanuelowi, tak jak on swoje – jej oddał.  Jej potrzeby stały się jego potrzebami. Jej troje dzieci Sebastien, Laurence oraz Tiphaine swego ojczyma zaakceptowały w pełni – on zaś wspierał je i aktywnie uczestniczył w ich życiu. Nic przeto dziwnego, że Emmanuel swe ambicje i potrzeby nie realizował w samotności. To głównie Brigitte pisze lub co najmniej koryguje przemówienia swego męża. Czuwa nad realizacją jego pragnień, nad jego polityczną drogą do szczytów władzy. Jest jego doradcą i wzorem od lat. Nic dziwnego, że Emmanuel Macron jakby dedykując zwycięstwo w wyborach prezydenckich bezpośrednio po ogłoszeniu wyników stwierdził publicznie: bez niej nie byłbym sobą! Klasa zaś Brigitte, jej talent jako reżysera, kreatora wydarzeń, scenarzysty i jej  humanistyczne szerokie perspektywy pozostawiają przeciwników daleko w tyle. Przytłaczające zwycięstwo w starciu z dość jednostronnie patrzącą na świat panią Le Pain nie dziwi. W starciu tych dwu pań Le Pain nie miała szans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Agnieszka Holland

 Agnieszka Holland, zwana Agnieszką Polland, paskudnie atakowana za walkę o ludzką godność dla ludzi uciekających przed wojną. Ataki w nią w...