Etykiety

wtorek, 28 listopada 2017

460. rocznica śmierci Bony


Czy pamiętamy, że oto 19 listopada minęła  460. rocznica śmierci Bony – królowej Polski, a równocześnie wielkiej księżnej Litewskiej, księżnej Rusi, Prus i Mazowsza, księżnej Mediolanu i  Bari? Postać w historii Polski ważna i fascynująca, którą ze strony jej przybranej ojczyzny spotkała krzywda. Wspominając tę wyjątkową postać w  największym skrócie należałoby przypomnieć chociaż najbardziej  podstawowe  wydarzenia i okoliczności jej życia.
Włoska małżonka króla Zygmunta I
Pochodząca z możnego rodu książąt Mediolanu  Bona-Maria Sforza d’Aragona  urodziła się 2 lutego 1494 roku, jako córka  Izabeli Aragońskiej i Gian Galeazza Sforzy księcia Mediolanu, który osierocił córkę gdy miała zaledwie kilka miesięcy. To smutne wydarzenie rodzinne stało się ważne także w aspekcie bezpieczeństwa i losów całego rodu Sforzów, albowiem przełom XV i XVI wieku to dla włoskich miast-państw okres wojen wewnętrznych i wojskowych interwencji obcych dworów. Dla Sforzów to trudny czas ucieczki przed wojskami francusko-hiszpańskimi najpierw z Mediolanu, potem z Neapolu, czas tułaczki i  poszukiwania schronienia. Dopiero dzięki pomocy króla Hiszpanii Ferdynanda w roku 1505 Izabela Sforza wraca z wygnania  i obejmuje władztwo nad księstwem Bari. Bona ma wówczas zaledwie 7 lat. Matka  zatroszczyła się o wykształcenie córki, nie zaniedbując z czasem starań w poszukiwaniu najlepszego kandydata na męża dla niej, co w tamtej epoce oznaczało najlepszego przede wszystkim dla własnego rodu, który przez mariaż mógł  znów wrócić do potęgi i znaczenia. Ostatecznie wybór padł na wielkiego europejskiego władcę. Był nim owdowiały właśnie  51-letni  król polski i wielki książę litewski Zygmunt Jagiellończyk - ojciec syna Jana (późniejszego biskupa wileńskiego) i czworga córek. Bona roztaczała wokół urok i wdzięk. Przez króla, przez dwór i  przez ogół społeczeństwa przyjęta została radośnie i serdecznie. Ceremonia zaślubin Zygmunta i Bony oraz koronacja pięknej, szlachetnie urodzonej włoskiej wybranki odbyła się w Krakowie dnia 18 kwietnia 1518 roku. Bona  liczyła wtedy lat 24. Pomimo różnic kulturowych małżonków i znaczącej różnicy wieku (27 lat), małżeństwo trwało w udanym związku, a wpływy królowej na króla, a przez to na życie i dworu i państwa było coraz bardziej znaczące. Prof. Maria Bogucka autorka biografii królowej, twierdzi wprawdzie, że "trudno o większy kontrast małżonków niż w związku Bona - Zygmunt Stary. Z jednej strony starszy już mężczyzna, przywykły do kobiet uległych, konserwatywny, ociężały, lubiący spokój i wygody. Z drugiej - młoda kobieta o wybujałych ambicjach, zdecydowana na osiągnięcie politycznych sukcesów w swej przybranej ojczyźnie, na przekór panującej tu obyczajowości i przyzwyczajeniom". Rzeczywiście Bona od początku starała się zdobyć silną pozycję polityczną, dokonać znaczących reform. Odebrała wszak bardzo staranne wykształcenie. Posiadała wiedzę z zakresu historii, prawa, administracji a nawet teologii. Jednak nie było to łatwe. W Polsce bowiem mieszanie się do polityki nawet kobiet tak wybitnych jak Bona Sforza było widziane źle.
Obowiązki dynastyczne królowej
Większość historyków uważa, że Bona była żoną wierną, troskliwą i oddaną mężowi. Także wobec dzieci Zygmunta I wykazała się wyjątkową serdecznością i opiekuńczością. W latach 1519-1527 przyszło na świat jej sześcioro dzieci, a w tym jako drugie dziecko syn Zygmunt-August urodzony 1 sierpnia 1520 roku. Ojciec dziecka miał wówczas lat 53, a matka lat 26.  7 lat później królowa będąc w zaawansowanej ciąży podczas polowania poroniła swego drugiego syna Olbrachta. Ukojenie zrozpaczonej królowej nie było łatwe. Jedynie świadomość ciążącego na niej  obowiązku zapewnienia ciągłości dynastii czyniła z niej dalej kobietę silną. Bona, w obliczu wyraźnie pogarszającego się od 1528 roku stanu zdrowia króla-małżonka i przekonania o grożącej mu śmierci, uważała, że o obowiązkach dynastycznych przyszło jej myśleć za dwojga. Jedyny więc żyjący syn Zygmunt-August stał się teraz jej „oczkiem w głowie”, faworytem wśród rodzeństwa. We wczesnym dzieciństwie rozpieszczany przez wychowujące go niańki, a nieco później też odsuwany  od spraw państwowych. Matka wprawdzie marzyła by w przyszłości syn mógł być wielkim monarchą, skupiającym  pod swym berłem ludy całej Europy Środkowo-Wschodniej, potrafiącym przeciwstawić się potędze Habsburgów, jednak wydaje się, że w procesie wychowawczym zapomniano należycie przygotować go do tych funkcji. Próżne ambicje rzutowały na stosunek do syna. Czas dorastania przyszłego wielkiego monarchy to jedynie czas beztroskich zabaw, czas funkcjonowania pod kloszem nadopiekuńczej matki. Ten zróżnicowany stosunek do własnych dzieci z czasem stał się źródłem jej późniejszych cierpień, rozpaczy i pochopnych decyzji. Historycy twierdzą, że pierwsza poważna scysja ze swym jedynakiem, jeszcze wówczas młodzieńcem wybuchła wtedy, gdy Bona pragnąc przeciąć przedłużające się amory syna z jedną z  dworek – zdecydowała się kobietę tę  odesłać do Włoch. Odpowiedzią był wybuch agresji syna do matki. Jej nasycenie i długotrwałość być może doprowadziło do zmiany postawy matki wobec syna. Wrodzony temperament i arbitralność Bony w połączeniu z jej odpowiedzialnością jako królowej, wiedzą i dojrzałością społeczno-polityczną, a z drugiej strony także narastającym wiekiem syna spowodował, że z matki nadmiernie opiekuńczej stawała się coraz bardziej matką nieustępliwą i apodyktyczną. A taka postawa zawsze mogła być zarzewiem nowego konfliktu z dawniej rozpieszczanym synem przyzwyczajonym do myśli, że jemu wolno więcej niż pozostałym.
Vivente rege 
Bieg wydarzeń historycznych nakazuje przypomnieć, że król Zygmunt w zaledwie 10 lat po zaślubieniu Bony legł w łożu boleści złożony gorączką i niemocą. Dziś historycy sądzą, że cierpiał  na szereg dolegliwości, takich jak bakteryjne zapalenie szpiku kostnego, ciężką dolegliwość i niesprawność  przedramienia, ścinającą z nóg podagrę, zwyrodnienie stawu skokowego, kamicę nerkową, reumatyzm, rwę kulszową, bolesność guza na stopie, a w późnej starości także zaawansowaną postać miażdżycy.  Redaktor „Ciekawostek historycznych”, historyk i ceniony pisarz Kamil Janicki przytacza fragment listu skierowanego do senatorów przez zaniepokojoną  królową Bonę spowodowany nagłą i całkowitą niemocą swego małżonka. Królowa pisze: ‘Jego Królewska Mość pan i małżonek nasz najukochańszy 30 dnia zeszłego miesiąca na ostrą zapadł gorączkę, która w ubiegłych dniach trapiła go i jeszcze trapi’. Zły stan zdrowia i paraliżująca wręcz niemoc króla zdawała się sugerować bliski kres życia władcy.  Przekonanie o rychłej śmierci było powszechne. Tymczasem król, choć w niedołężności i słabym zdrowiu przeżył jeszcze lat 20 (zmarł dnia 1 kwietnia 1548 roku przeżywszy lat 81). Królowa Bona, zwłaszcza w początkach choroby męża, żyjąca w atmosferze strachu o jego życie, w obliczu zakusów na objęcie polskiego tronu przez Habsburgów, za punkt honoru uznała podjęcie starań o zapewnienie ukochanemu synowi sukcesji do tronu. Nie było to zadanie proste albowiem przyszły sukcesor miał zaledwie lat 9, a król, choć daleki od swej dawnej żywotności i siły – żył. Jednak inteligencja i przebojowość matki doprowadziła do przełamania rodzimych praw i obyczajów. Nie gardząc intrygami i przekupstwem, w końcu uzyskując także poparcie chorego króla doprowadziła do wyrażenia przez szlachtę zgody na procedurę vivente rege (wybór nowego króla jeszcze za życia króla dotychczasowego). Radosna i uroczysta koronacja 10-letniego Zygmunta-Augusta nastąpiła na Wawelu w dniu w dniu 20 lutego 1530 roku, przy czym od roku już nowy król mógł cieszyć się także wcześniej uzyskanym tytułem wielkiego księcia litewskiego. Odtąd 10 letni Zygmunt-August miał formalne prawo współrządzić z królem Zygmuntem I, zwanym Starym. Historycy w tym kontekście przypominają o szczególe zabawnym, a traktowanym wówczas z niepokojem jako ‘zły znak’. Oto koronacyjny, radosny nastrój Krakowa zmącił głos sowy latającej na rynku nad głowami wiwatujących tłumów, budząc jednak niepokój i lęk. Tak, czy inaczej koronacja 10-letniego syna powinna matkę walczącą dla niego o ten najwyższy urząd w pełni zadowolić. Mogłoby się  wydawać, że teraz królowa Bona odzyska radość i spokój dla realizacji swych rozlicznych obowiązków. Tak się nie stało. Olbrzymi osobisty sukces Bony zapewnienia korony ukochanemu synowi jeszcze za życia króla Zygmunta, a także późniejsza walka Bony o własną pozycję, szczególnie w sytuacji upadku sił Zygmunta Starego, kosztował królową utratą sympatii jaką cieszyła się dotychczas. Konsekwencje vivente rege okazały się i dla dworu i dla Bony groźne. Zaczęto publicznie wytykać Bonie jej bezwzględność w dążeniu do celu, spryt, intryganctwo i chciwość, zarzucać ignorowanie przez nią przywilejów szlacheckich i dążenie do własnej politycznej niezależności. Nie zapomniano o  niebywale wzrastającej jej zamożności, która dla ówczesnych elit była nie do zaakceptowania. Szlachta, a zwłaszcza magnateria wyraźnie wyzwolona już z sympatii do młodej i zbyt samodzielnej królowej coraz donioślej manifestowała swoje niezadowolenie z zarządzania królestwem z wydatnym udziałem kobiety, królowej Bony. Wymuszona procedura vivente rege być może przelała czarę goryczy. Skomasowane pretensje doprowadziły w 1537 roku do wybuchu buntu, zwanego wojną kokoszą. Coraz bardziej z umiłowanej królowej stawała się obcą heterą i złośnicą. Polską opinię raziło też bogactwo przedsiębiorczej Bony. Tymczasem królowa pouczała Polaków: „U was dukaty leżą na gościńcach, schylić się jeno, aby je zebrać. Nikt nie chce? Tym lepiej dla mnie”.
Miłość po litewsku
Wracając do wydarzeń toczących się na dworze królewskim podkreślić należy, że uważnie obserwowany teraz przez matkę  dorosły ale młody Zygmunt August, czuł coraz większą potrzebę wyrwania się spod jej skrzydeł. W 1543 roku udaje się na Litwę. Przypomnijmy, że Zygmunt-August  dzięki zresztą  wpływowi Bony, został przez Litwinów wybrany wielkim księciem w wieku 9 lat. Radziwiłłowie z wyborem tym wiązali własne plany polityczne, zwłaszcza w obliczu twardego stanowiska  Bony wobec ich dążeń do budowy własnej potęgi gospodarczej i politycznej. Samodzielny, bez nadzoru pobyt na Litwie to była jednak wielka okazja dla litewskich magnatów w walce z królową. Radziwiłłowie oskarżali królową m.in. o zabór wielkich obszarów leśnych i ziemi ornej. Pozyskać więc młodego króla dla własnych interesów, oczernić przy tym jego matkę to było zadanie, nad którym panowie litewscy uwijali się pracowicie. Systematycznie podburzany przez litewskich magnatów, przestawał z czasem wierzyć własnej matce. Za to Litwinom udało się stopniowo pozyskać przychylność, a z czasem zawładnąć duszą Zygmunta-Augusta. Wpływ na to miała z jednej strony rodząca się niechęć, a później nienawiść do własnej matki, ale równocześnie, bez wątpienia, także postać pięknej Barbary Radziwiłłówny, córki Jerzego Radziwiłła, kasztelana wileńskiego, wdowy po wojewodzie nowogródzkim Stanisławie Gasztołdzie. Barbarę oskarżano wprawdzie o niemoralne prowadzenie, ale jakie to miało znaczenie skoro królowi swobodne zachowanie doświadczonej w sztuce ars amandi pięknej wdówki odpowiadało idealnie.  I mimo, iż Zygmunt-August od 23. roku życia pozostawał w związku małżeńskim, z Elżbietą Austriaczką z Habsburgów, znajomością z Radziwiłłówną nie gardził. Po prostu lubił piękne kobiety. Co raz częstszym kontaktom, a w końcu romansom Zygmunta-Augusta z Barbarą Radziwiłłówną sprzyjali jej najbliżsi, zwłaszcza bracia Mikołajowie Radziwiłłowie ‘Rudy’ i ‘Czarny’. Obaj pragnęli czerpać z tego romansu korzyści przede wszystkim prestiżowe. Specjalizujący się w epoce Jagiellonów prof. Zbigniew Kuchowicz w latach 90. ubiegłego wieku pisał, że dążąc do własnych korzyści związek Barbary i Zygmunta-Augusta „traktowali instrumentalnie, istnieją przesłanki, że Czarnego można uznać wręcz za stręczyciela wiodącego króla do kuzynki”. Nic przeto dziwnego, że w  zaawansowanym stadium  romansu postanowili podjąć próbę doprowadzenia do małżeństwa siostry z młodym zakochanym w niej królem. Znający osobowość Zygmunta-Augusta bracia Radziwiłłowie w 1547 roku  oświadczyli, że traktowanie siostry jako królewskiej nałożnicy przynosi im dyshonor i żądają zaprzestania kontaktów. Dobrze przewidywali, że może to być ponad siły słabego psychicznie młodzieńca. Równocześnie Barbara, najpewniej przez braci, powiadomiła kochanka, że jest w ciąży. Zygmunt-August, nie zważając na porę nocną udał się natychmiast do Barbary i przyłapany in flagranti  zmuszony został  do małżeństwa.  Ponieważ było to dwa lata po śmierci Elżbiety Habsburżanki z którą Zygmunt-August, pozostawał (zresztą wbrew matce) w zaledwie  dwuletnim  nieudanym małżeństwie, przeto droga Zygmunta-Augusta jako wdowca do nowego związku była, przynajmniej pod tym względem otwarta. Nakłoniony przez Rudego i Czarnego, ale może przede wszystkim przez ambrozyjskie strzały Amora, nie bacząc na wszelkie obowiązujące go nakazy, wszelkie ważne racje dynastyczne, jakby wbrew całemu światu, poślubił ukochaną Barbarę Radziwiłłówną potajemnie w 1547 roku. Rok później tj. 1 kwietnia 1548 w wieku 81 lat umiera Zygmunt Stary, Bona liczyła wówczas 54 lata. Pełnię władzy obejmuje Zygmunt-August, co diametralnie zmienia pozycję Bony na królewskim dworze z zarządzającej królestwem, na osobę jeśli nie wrogą to przynajmniej niepożądaną.
Surowe oceny uczuć
Małżeństwo przedwcześnie owdowiałego Zygmunta-Augusta, zamiast z księżniczką jakiegoś europejskiego dworu,  zawarte całkiem na serio (choć wyperswadowane) z Barbarą Radziwiłłówną wywołało skandal. Nastąpiło wbrew woli ojca i matki. Dotychczas polskim „uświęconym” ówczesnym obyczajem był wybór panny-księżniczki dla młodego króla przez rodziców i senat. Magnateria uznała, iż nastąpił oczywisty mezalians, godzący w powagę dynastii i państwa. Małżeństwo królewskie było wszak aktem całego państwa-królestwa, a nie zwykłym małżeństwem dwojga poddanych. Potajemnie więc zawarte małżeństwo  monarchy z poddaną szlachcianką,  cieszącą się w dodatku opinią wyraźnie  negatywną było skandalem wyjątkowym. Podkreślano, iż syn królewski namiętność do „litewskiej nierządnicy” postawił ponad interes dynastii i całego królestwa. Prof. Maria Bogucka, autorka biografii Bony podkreślała, że błędy popełnione przez Zygmunta-Augusta zaważyły na sytuacji polskiej, a przede wszystkim na dalszym kierunku rozwojowym „Był to człowiek bardzo egocentryczny, skoncentrowany przez pierwszą połowę swojego życia na życiu osobistym, co u władcy jest niedopuszczalne”. Podczas obrad sejmu piotrkowskiego posłowie sprzeciwiali się małżeństwu, żądając jego unieważnienia. Konflikt króla ze szlachtą przybierał dramatyczną postać. Ostatecznie jednak król zmusił wszystkich posłów do ustąpienia i milczącej zgody na koronację Barbary. Szczególnie głęboko wydarzenie to przeżyła matka króla. Rozpacz i gniewne reakcje trwały długo. Odpowiedzią był wrogi i agresywny stosunek syna do matki, który w końcu przerodził się w żywą nienawiść. Kamil Janicki podaje, że królową Bonę wiadomość przybiła tak bardzo, iż w smutku i rozpaczy twierdziła „że wolałaby nawet umrzeć, niż dopuścić do wyniesienia Barbary na tron razem z synem”. Wobec jednak dokonanej koronacji  Barbary – królowa Bona postanowiła wyjechać z Krakowa i osiedlić się wraz z córkami na Mazowszu. Kontakty z królem zostały zerwane. Koronacja Barbary odbyła się 7 grudnia 1550 roku. W pięć miesięcy później 8 maja 1551 roku królowa Barbara zmarła. Ciało królowej Zygmunt-August w żałobnym pochodzie wiózł szereg tygodni z Krakowa przez całą Polskę do Wilna, gdzie w tamtejszej katedrze została pochowana. Zygmunt II ożenił się jeszcze trzeci raz w 1553 roku, tym razem z księżniczką austriacką, młodszą siostrą swej pierwszej żony – Katarzyną Habsburżanką. Miał bowiem jeszcze nadzieję na własnego potomka. Ale i te nadzieje króla okazały się płonne. I to małżeństwo pozostało bezdzietne.
Miałkość czarnej legendy
Po śmierci Zygmunta Starego stosunek Zygmunta-Augusta do matki oznaczał, iż Bona znalazła się w potrzasku i pułapce. Z jednej strony atakowana przez dwór i społeczność szlachecko-magnacką, z drugiej przez syna. Cios zadany przez umiłowanego dawniej syna był szczególnie bolesny. Wrogość otoczenia oznaczała brak jakiegokolwiek oparcia. Kiedyś podziwiana, teraz upokarzana, wyszydzana i zwalczana. Wyzwiska jak  „włoska gadzina„ lub ”barska baba” nie należały do rzadkości. Była kobietą i w dodatku cudzoziemką ale w sprawach publicznych była bardziej dojrzała od otaczających ją mężczyzn. Nie znosiła sprzeciwu. Była nadzwyczaj inteligentna, ale też bezkompromisowa, wybuchowa, gniewna i emocjonalna – wszystkie te cechy nie przysparzały jej sympatii otoczenia. Jej lęk wynikający z pustego skarbu, stałego zadłużenia króla spowodował podejmowanie prób reformy skarbu koronnego, która  generalnie nie znalazła jednak aprobaty elit. Mimo protestów, na ile tylko sytuacja pozwalała wykupywała  z rąk magnatów-wierzycieli zastawione królewszczyzny, które stawały się inwestycjami dochodowymi. W ten sposób dbając o interes królestwa wzbogacała się też osobiście. Stała się właścicielką 16 miast i 190 wiosek. Jej polityka szczególnie dotycząca dóbr królewskich, sprzeczna z interesami magnaterii wywoływała olbrzymie niezadowolenie elit. Program zaś gospodarki rolnej oparła na nowoczesnym wówczas sposobie gospodarowania tj. na zasadach tzw. trójpolówki. Mieszczanie uzyskali wtedy przywileje jarmarczne i ulgi podatkowe. Królowa, zwłaszcza w pierwszej połowie swego panowania, dążąc do umocnienia władzy królewskiej i wzrostu znaczenia Królestwa Polskiego w Europie starała się realizować swój strategiczny plan dla Polski. Dostrzegając wady naszego systemu władzy gdzie król był zakładnikiem parlamentu, stale ograniczany przeróżnymi prawami, systemu władzy generującego ociężałość decyzyjną i małą polityczną mobilność, co  –  jak podkreślała –  jest w zmieniającym się, prężnym i agresywnym świecie potrzebą każdego nowoczesnego, europejskiego państwa; przeto kierując się tymi przesłankami pragnęła  umocnienia dynastii jagiellońskiej i nadania jej właściwego znaczenia.  Fundamentem niezbędnym do osiągnięcia tego celu było wprowadzenia zasady sukcesji dynastycznej, dziedziczności tronu królewskiego, zerwanie więc z zasadą pełnej elekcyjności. Niestety ten strategiczny plan królowej Bony nie zyskał powodzenia. W polityce zagranicznej natomiast prezentowała postawę antyhabsburską. Czuła bowiem zagrożenie dla Polski płynące ze strony Habsburgów i Hohenzollernów. W roku 1525 doszło do złożenia hołdu Zygmuntowi Staremu przez elektora pruskiego księcia Albrechta Hohenzollerna. Akt ten był wynikiem starań i zabiegów politycznych polskiej królowej.
Ucieczka Bony
Królowa Bona, skłócona z nowym dworem królewskim oraz z synem, zmuszona została do podjęcia decyzji bolesnej i trudnej. Nie znajdując na miejscu oparcia  zdecydowała się  na opuszczenie kraju,  na wyjazd do swego rodzinnego księstwa, do Bari. Przed wyjazdem została zmuszona do zwrotu wszystkich majątków i nieruchomości których była w posiadaniu. Otoczona wrogością szlachty, znienawidzona przez syna, stara królowa zabrała część zgromadzonych w Polsce bogactw i umieściwszy je w 24 załadowanych kosztownościami wozach powróciła do Włoch. Wyjeżdżała z poczuciem wielkiej krzywdy jakiej doznała od polskich elit, ale także od własnego syna dla którego, o czym była przekonana, poświęciła wszystkie swe siły, cały swój autorytet, prestiż, szacunek i uznanie jakim się cieszyła w początkach swego pożycia w Polsce. A wyjazd z poczuciem doznanej krzywdy z kraju w którym utraciło się elementarne poczucie oparcia – jest ucieczką! Kraj opuszcza 1 lutego 1556 roku. Królewska „uchodźczyni” liczyła wówczas 62 lata. Niestety już 19 listopada 1557 roku zmarła otruta z inicjatywy Habsburgów przez „zaufanego” Pappacodę.  Syn, król Zygmunt-August pozostawał wtedy od 4. Lat w trzecim związku małżeńskim, a sam liczył wówczas lat 37. Po śmierci nie zorganizowano królowej godnego pochówku – trumnę z jej zwłokami ustawiono w zakrystii  kościoła. Dopiero Anna Jagiellonka, po tym jak została koronowana, kazała w 1593 roku wznieść matce nagrobek. Królowa Bona leży zapomniana za ołtarzem głównym świątyni św. Mikołaja w Bari. Później wykonane malowidła nawiązujące do polskiej drogi królowej zostały usunięte.
Pozostawić królową w miejscu zapomnienia?!
Nieprzychylna ocena jaką współcześni Bonie wyrażali o swej królowej była w znacznej części spowodowana niezrozumieniem intencji jej dążeń i poczuciem zagrożenia własnych interesów. Nie była to sprawiedliwa ocena działalności królowej. Zważywszy na jej mądrość polityczną, na strategiczne myślenie o racji stanu, na próbę choćby częściowego recypowania zachodnich rozwiązań politycznych, dążenie do budowy mocnej pozycji Polski w ówczesnej Europie, starania o odzyskania dla Polski Śląska i Prus, dążenie do wzmocnienia władzy królewskiej, dążenie do ograniczenia przywilejów szlachty a zwłaszcza magnaterii, udane wysiłki o powiększanie majątku dynastii Jagiellonów, zagospodarowanie dóbr królewskich, zagospodarowanie wielkich połaci nieużytków, modernizacja gospodarki, rozbudowa miast i twierdz, budowa mostów, tartaków i młynów, otwartość na krzywdy i niedostatek zwykłych potrzebujących, osiągnięcia jej mecenatu w dziedzinie nauki i kultury epoki Renesansu, nie mówiąc już o sztuce kulinarnej – pogląd o jej wysokich walorach jako męża stanu nie wydają się przesadzone. Dzięki niej Mazowsze i Litwa rozwinęły się gospodarczo. Stworzyła tam skuteczną administrację umiejętnie dysponując stanowiskami dla zubożałej szlachty i tworząc dzięki temu grupę wiernych Koronie. Zaryzykowałbym uwagę, że na polskim gruncie Bona wyprzedzała epokę, a ówczesną polską rację stanu rozumiała lepiej niż król i ówczesne elity. W świetle  tak bogatej osobowości królowej Bony można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że wyjątkowo zła opinia o niej była i jest w znacznej mierze wynikiem nieprzychylnego dzieła kronikarzy ulegających nieświadomie wpływowi propagandy dworu habsburskiego próbującego oczernić ją nawet po śmierci. A zarówno Habsburgom jak i Hohenzollernom zawsze była gorącą przeciwniczką, uważając że są oni Polsce wyraźnie nieprzychylni, co dwa wieki później historia dramatycznie potwierdziła. Sądzę, że jeżeli w rozgoryczeniu swym nie zostawiła polecenia aby po śmierci ciało jej pozostało w Bari nadeszła pora,  by w wolnej Polsce rozważyć możliwość sprowadzenia do kraju prochów tej wybitnej postaci –  królowej Bony. Polsce bowiem oddała najlepszy i najbardziej dynamiczny w trudzie biegnący 38. letni okres swego życia. Miejsce królowej Bony winno być przy mężu z którym w sakramentalnym związku przeżyła lat 30.

sobota, 11 listopada 2017

Szary Człowiek

Kataryna pisząca felietony m.in. dla Wirtualnej Polski, ostatni zatytułowała ‘Zwykły Szary Człowiek i zwykła brudna polityka’. Wirtualna na swej „jedynce” felieton ten wraz ze zdjęciem prof.Pawłowicz zatytułowała wyrwanym z publikacji Kataryny zdaniem: ‘Oszalała z nienawiści Pawłowicz skompromitowała PiS’. Warto przeczytać! Felietony Kataryny bowiem zawsze inspirują, zawsze pobudzają do myślenia. Ale w wypadku aprobaty Kataryny dla "minuty ciszy" z powodu samobójczej śmierci pana Piotra Szczęsnego - nie ma zgody. Sama Kataryna przypomina w tymże felietonie, że minuty ciszy nie było w Sejmie np. ani dla Holoubka ani dla Wandy Błeńskiej, a "każda z tych osób swoim życiem zasłużyła na minutę ciszy bardziej niż Piotr Szczęsny swoją śmiercią. Bo przecież tylko za nią, a nie za dobre życie jest fetowany". Uważam, że tylko wtedy gdy z aprobatą przyjmiemy achrześcijańską wersję bp.Pieronka uznając czyn pana Szczęsnego za bohaterski - mamy w pełni prawo zaakceptować hołd Sejmu dla Jego decyzji o samobójczej śmierci, o samospaleniu. Jednak  wg moich nieprofesjonalnie prowadzonych dociekań czyn pana Szczęsnego nie wynikał z motywów ściśle politycznych. Te wyrażać by przecież mógł w każdy sposób od pisywania swego politycznego credo, nawet do aktów agresji wobec istniejącej władzy z ryzykiem pozbawienia wolności i ‘chwalebny’ tytuł więźnia politycznego.  Moim zdaniem czyn pana Szczęsnego  wynikał z Jego długoletniej choroby, która wymagała pilnej interwencji medycznej. On jej niestety na czas nie otrzymał. I to obciąża nas, polskie społeczeństwo. A to, że czyn jaki popełnił, dla swej chwały otoczył politycznym kokonem i okrył nim swe chorobliwe decyzje nie może obligować Sejmu do oddawania Jemu hołdu. Przez zaskoczenie posłowie ulegli chwilowej presji, ale politycznie postąpili nierozważnie. Zarzut uczyniony przez Katarynę posłance Krystynie Pawłowicz, iż nie akceptując wezwania do złożenia przez Sejm hołdu śp. Piotrowi Szczęsnemu miał być wynikiem jej „oszalałej nienawiści” jest co najmniej nie na miejscu.

Agnieszka Holland

 Agnieszka Holland, zwana Agnieszką Polland, paskudnie atakowana za walkę o ludzką godność dla ludzi uciekających przed wojną. Ataki w nią w...