Etykiety

środa, 28 marca 2018

Nadchodzi Wielkanoc


Najlepsze Wielkanocne życzenia dla wszystkich moich Szanownych Czytelników
 
I dla tych,  którym  te coroczne  święta   przypominają   o   kolorowych   pisankach   i   Śmigusie-Dyngusie, a z pewnością równie serdeczne życzenia także dla tych, dla których „zmartwych-wstanie” to oksymoron, taki sam jak ktoś „z suchej wody” lub z „podniebnej gleby”, którzy nienawidzą tych dni gdy miasto zamiera, a  Kościół i kler afiszuje się swymi bogatymi obrzędami – a Kościół jest wszak im obcy! I wreszcie życzenia także dla tych, dla których Wielkanoc ma stanowić wspomnienie-wyzwanie o wydarzeniach sprzed ponad dwóch tysięcy lat.

Zmartwychwstanie to wydarzenie historycznie doniosłe, a mimo to stosunek do niego jest tak zasadniczo różny. W jednym wypadku oparty na przesłankach racjonalnego rozumowania, w drugim na upodobaniu do tradycji, w innym na chrześcijańskiej wierze. Podział wydaje się zasadniczy, ale w świetle oceny jakości życia człowieka, dokonywany jest przez kryterium wyraźnie słabe. Bo czyż dysponujemy dowodami uprawniającymi do stwierdzenia, że w pełni poprawne i uprawnione jest stanowisko tylko tej, a nie innej strony? Brak przesłanek, by w godności i szacunku jedna z grup miała prawo i przywilej wyprzedzać inną. Kryterium podziału, choć pozornie zasadnicze, nie uwzględnia człowieka w jego działaniu, w jego stosunku do człowieka drugiego. Ocenia go powierzchownie, zaledwie przez kryterium formalne, na podstawie jego zwykle deklarowanej przynależności, pomijając warstwę jego codziennego człowieczeństwa. A czyny ludzkie osadzone wyłącznie na formalnej przynależności nierzadko rodzić mogą wątpliwości co do celu wyznawanych idei, niekiedy prowadzą wprost do patologii. Przykładem jest tu choćby instrumentalizacja wiary. Niektórzy z nas choćby co miesiąc mieli okazję podziwiać takie żenujące  imprezy.  Podobne imprezy choć prezentowane rzadziej  hipokryzją nie ustępowały wcale.

Wracając do zbliżających się świąt i nie bacząc w tych rozważaniach na tych co przeżywają smutek gdy miasto zamiera (wybaczcie przyjaciele!), gdy chcemy samodzielnie poszukiwać sensu Wielkanocnych Świąt, najpierw nie powinniśmy zapominać, że palemka z gałązek bazi, że koszyczek ze święconką to jednak, choć tak związany z sacrum - to tylko bliski sercu rodzimy folklor, wcale nie tak ogromnie odległy od ryzykownego, ludycznego Śmigusa i innych obrzędowych Wielkanocnych atrakcji. Co zatem ma stanowić istotę obchodzonego corocznie Zmartwychwstania, czyli Świąt Wielkiej Nocy? Każdy chrześcijanin odpowie bez namysłu – właśnie zmartwychwstanie Chrystusa! I doda: Chrystus niewinnie skazany przez Piłata, poddany wymyślnym szykanom, haniebnym upokorzeniom, okrutnemu biczowaniu i torturom, powieszony pośród złoczyńców na krzyżu, po swej męce oddał życie za grzechy całej ludzkości, a po trzech dniach zmartwychwstał. I właśnie ten ostatni punkt u wielu chrześcijan wywołuje dręczące i zbłąkane jakieś nieprzetrawione myśli. Wszak zmartwychwstanie to mimo wszystko dla współczesnego człowieka pojęcie tak abstrakcyjne i niedorzeczne zarazem, że jako chrześcijanie często stajemy bezradni. Zmartwychwstanie ma przecież oznaczać przywrócenie zmarłemu życia. Wprawdzie ewangelista Jan na przykładzie Łazarza przybliżył nam i ukazał, że jednak istnieje możliwość przywrócenia życia zmarłemu w dodatku zmarłemu, który pogrzebany, od cztery dni leżał w grobie!  Dziać się to miało jednak w czasach odległych i wyłącznie za cudownym wstawiennictwem samego Chrystusa (J.11,36-44). Nie ulega wątpliwości, że już wówczas, słowa Jezusa, które wypowiedział po modlitwie „Łazarzu wyjdź z grobu” a potem „rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść” nawet po nasze dni wywołuje zaskoczenie z powodu swej absolutnej niezwykłości.  Budziły też uwielbienie, a niekiedy lęk. Wydarzenie było przedmiotem rozpraw, a także zachwytu największych artystów świata. Samych tylko dzieł mistrzów pędzla, którzy poświęcili swe prace wskrzeszeniu, czyli zmartwychwstaniu Łazarza było olbrzymia ilość, jak choćby Caravaggio, Rembrandt, van Gogh, Matejko i cała plejada innych. Niestety ewangelista Jan nie wspomina w jakim zdrowiu pozostawał Łazarz po tej cudownej interwencji Chrystusa, gdzie  odszedł, kto mu towarzyszył, wreszcie ile lat zmartwychwstały Łazarz żył jeszcze.

Jeśli więc zmartwychwstanie rozumieć po prostu jako przywrócenie zmarłemu życia, to wydaje się, iż całkiem zasadnym mogłoby być pytanie o dalszy los samego Jezusa. Wiemy, iż Chrystus został złożony w grobie. Ale zaraz potem ludzi ówczesnych spotyka sensacja:  „gdy minął szabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonności, aby namaścić go. I mówiły do siebie: Kto nam odwali kamień od drzwi grobu? A gdy spojrzały, zobaczyły, że kamień był odwalony, był bowiem bardzo wielki. Wszedłszy do grobu ujrzały młodzieńca w białej szacie (..) i przeraziły się bardzo. Lecz on rzekł: Nie trwóżcie się! Szukacie Jezusa Nazareńskiego, ukrzyżowanego. Powstał z martwych, nie ma go tu…” (Mk. 16, 1-6). Zmarły Chrystus zostawił jednak dowody Swej męki na Całunie Turyńskim i na Chuście z Oviedo. Zmartwychwstał! czemu zatem nie wiemy co działo się z Jezusem gdy powstał z martwych? Kto odsunął kamień zamykający wejście do groty? Gdzie się Chrystus wówczas udał, gdzie się ukrył przed żołdakami Piłata? Kiedy spotkał Swą Matkę, by okazać Jej, że znów żyje? Te i podobne pytania, które w wymiarze ludzkim są  w kontekście rozważań dotyczących losu „człowieka zmartwychwstałego” naturalne – w naszym przypadku prowadzą na manowce. Chrystus bowiem zmartwychwstał w pewnym sensie, w każdym razie nie w tym znaczeniu w jakim mówimy o zmartwychwstaniu Łazarza. Chrystus, po Swej śmierci – jako chrześcijanie musimy w to wierzyć – od strony swej fizyczności, swej materii został wezwany przez Boga-Ojca do całkowicie nowej rzeczywistości: do ludzkiej, ale równocześnie do w pełni boskiej. Można zaryzykować twierdzenie, że Jezus nie tyle zmartwychwstał, co został ubóstwiony. Nie odzyskał bowiem całkowicie tej samej ludzkiej tożsamości jak zmartwychwstały Łazarz - otrzymał bowiem nową ontologiczną jakość. Po śmierci został POWOŁANY, został PRZEBÓSTWIONY. Stał się Drugą Osobą Trójcy Świętej! Tej boskiej tajemnicy rozumem nie ogarniemy. To boska tajemnica i albo w nią wierzymy, bo jesteśmy chrześcijanami, albo… odrzucamy tę chrześcijańską prawdę bowiem jako racjonaliści ufamy jedynie naszym zmysłom i naszemu rozumowi. Wesołego Alleluja! Pozostałym naszym braciom: pogodnego przedłużonego weekendu!    

piątek, 16 marca 2018

Tomasz Komenda wolny!


Tomasz Komenda wolny! Od wczoraj na podstawie orzeczenia wrocławskiego sądu penitencjarnego o warunkowym zwolnieniu z odbywania reszty kary (art. 78 k.k.) – Tomasz Komenda po 18. latach bezpodstawnego uwięzienia Zakład Karny opuścił. Bezpodstawność jego uwięzienia w aspekcie formalno-prawnym wymaga teraz potwierdzenia wyrokiem uniewinniającym. Może to nastąpić w toku wznowienia postępowania (art. 540 k.p.k.) o które wrocławska Prokuratura wystąpiła już do Sądu Najwyższego. Bez względu jednak na losy postępowania przed Sądem Najwyższym warunkowo zwolniony wczoraj Tomasz Komenda do więzienia już nie wróci, chyba żeby w okresie  ustawowo trwającej 10. letniej próby popełnił np. czyn karalny. Na wczorajszym posiedzeniu sędzia penitencjarny poruszony 18-letnim dramatem młodego człowieka bezprawnie pozbawionego wolności, starając się równocześnie usprawiedliwić ówczesny wymiar sprawiedliwości powiedział: „Nie twierdzę, że była to wyłącznie fala błędów i pomyłek. Nie krytykuję wyroków. Nie mógł jednak pominąć uwagi, że: Sąd działał w tamtym czasie pod pewną presją. Całe szczęście, że nie mamy w Polsce kary śmierci”.  

Dziś wiemy, że Prokuraturze Okręgowej w Łodzi zlecono śledztwo dotyczące nieprawidłowości postępowania w sprawie gwałtu i zabójstwa dokonanego w noc Sylwestrową 31.12.1996 roku na 15-letniej Małgorzacie K. Dla Tomasza Komendy prowadzenie tej sprawy najpierw przez Prokuraturę w Oławie, a następnie Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu stało się koszmarem, który wyrokami sądów wrocławskich w znacznym stopniu zniszczył mu życie. Rzecznik łódzkiej Prokuratury poinformował opinię publiczną, że sprawa niesłusznego skazania p. Komendy prowadzona będzie pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych prowadzących tamto postępowanie. Postępowanie ma dać odpowiedź co spowodowało, że osoba niewinna została bezpodstawnie skazana na karę 25 lat pozbawienia wolności. Czy w sprawie doszło do wytworzenia fałszywych dowodów lub zatajenia dowodów niewinności. Sprawa ma zostać przeanalizowana także pod kątem ewentualnego poplecznictwa i bezprawnego pozbawienia wolności. Zapowiedziane czynności to w świetle tej skandalicznej i karygodnej pomyłki na obecnym etapie oczywiście niezbędne minimum tego co muszą natychmiast przedsiębrać  organy państwa. Z uwagi na obszerność materiału o wynikach śledztwa opinia publiczna z pewnością nie zostanie powiadomiona zbyt szybko. Ale wnikliwe i dogłębne jej prowadzenie jest konieczne.

Z doniosłego dla oceny problemu obszernego i miarodajnego raportu „Przyczyny niesłusznych skazań w Polsce” mecenasów dr Ł.Chojniaka i Ł.Wiśniewskiego wynika, że przyczynami tymi w głównej mierze jest niekompetencja po stronie profesjonalnych uczestników postępowania. To nie dowód lecz zazwyczaj człowiek (sędzia, prokurator, obrońca, śledczy) jest najsłabszym ogniwem procesu. „To za sprawą błędu człowieka – sędziego, prokuratora czy obrońcy – polegającego na braku staranności, rutynowym i nieprofesjonalnym podejściu do wykonywanych czynności – najczęściej dochodzi do niesłusznego skazania”. Sprawa koszmarnej pomyłki organów państwa rozpoznających casus Tomasza Komendy wydaje się potwierdzać ustalenia mecenasów Chojniaka i Wiśniewskiego. Jedynym pozytywem wczorajszego dnia jest nadzieja, a w zasadzie może nawet pewność, że dramat który przez 18 lat Tomasz Komenda przeżywał na skutek rażących błędów organów państwa dobiega końca.

Agnieszka Holland

 Agnieszka Holland, zwana Agnieszką Polland, paskudnie atakowana za walkę o ludzką godność dla ludzi uciekających przed wojną. Ataki w nią w...