Najlepsze Wielkanocne
życzenia dla wszystkich moich Szanownych Czytelników
I dla tych, którym te
coroczne święta przypominają o kolorowych pisankach i Śmigusie-Dyngusie, a z pewnością równie
serdeczne życzenia także dla tych, dla których „zmartwych-wstanie” to
oksymoron, taki sam jak ktoś „z suchej wody” lub z „podniebnej gleby”, którzy
nienawidzą tych dni gdy miasto zamiera, a
Kościół i kler afiszuje się swymi bogatymi obrzędami – a Kościół jest
wszak im obcy! I wreszcie życzenia także dla tych, dla których Wielkanoc ma
stanowić wspomnienie-wyzwanie o wydarzeniach sprzed ponad dwóch tysięcy lat.
Zmartwychwstanie to wydarzenie historycznie
doniosłe, a mimo to stosunek do niego
jest tak zasadniczo różny. W jednym
wypadku oparty na przesłankach racjonalnego rozumowania, w drugim na upodobaniu
do tradycji, w innym na chrześcijańskiej wierze. Podział wydaje się zasadniczy,
ale w świetle oceny jakości życia człowieka, dokonywany jest przez kryterium wyraźnie
słabe. Bo czyż dysponujemy dowodami uprawniającymi do stwierdzenia, że w pełni poprawne
i uprawnione jest stanowisko tylko tej, a nie innej strony? Brak przesłanek, by
w godności i szacunku jedna z grup miała prawo i przywilej wyprzedzać inną. Kryterium
podziału, choć pozornie zasadnicze, nie uwzględnia człowieka w jego działaniu,
w jego stosunku do człowieka drugiego. Ocenia go powierzchownie, zaledwie przez
kryterium formalne, na podstawie jego zwykle deklarowanej przynależności,
pomijając warstwę jego codziennego człowieczeństwa. A czyny ludzkie osadzone wyłącznie na formalnej przynależności nierzadko
rodzić mogą wątpliwości co do celu wyznawanych idei, niekiedy prowadzą wprost do
patologii. Przykładem jest tu choćby instrumentalizacja wiary. Niektórzy z nas
choćby co miesiąc mieli okazję podziwiać takie żenujące imprezy. Podobne imprezy choć prezentowane
rzadziej hipokryzją nie ustępowały
wcale.
Wracając do zbliżających się
świąt i nie bacząc w tych rozważaniach na tych co przeżywają smutek gdy miasto
zamiera (wybaczcie przyjaciele!), gdy chcemy samodzielnie poszukiwać sensu
Wielkanocnych Świąt, najpierw nie powinniśmy zapominać, że palemka z gałązek
bazi, że koszyczek ze święconką to jednak, choć tak związany z sacrum - to tylko bliski sercu rodzimy folklor, wcale nie
tak ogromnie odległy od ryzykownego, ludycznego Śmigusa i innych obrzędowych
Wielkanocnych atrakcji. Co zatem ma stanowić istotę obchodzonego corocznie
Zmartwychwstania, czyli Świąt Wielkiej Nocy? Każdy chrześcijanin odpowie bez
namysłu – właśnie zmartwychwstanie Chrystusa! I doda: Chrystus niewinnie
skazany przez Piłata, poddany wymyślnym szykanom, haniebnym upokorzeniom,
okrutnemu biczowaniu i torturom, powieszony pośród złoczyńców na krzyżu, po
swej męce oddał życie za grzechy całej ludzkości, a po trzech dniach
zmartwychwstał. I właśnie ten ostatni punkt u wielu chrześcijan wywołuje
dręczące i zbłąkane jakieś nieprzetrawione myśli. Wszak zmartwychwstanie to
mimo wszystko dla współczesnego człowieka pojęcie tak abstrakcyjne i
niedorzeczne zarazem, że jako chrześcijanie często stajemy bezradni.
Zmartwychwstanie ma przecież oznaczać przywrócenie zmarłemu życia. Wprawdzie
ewangelista Jan na przykładzie Łazarza przybliżył nam i ukazał, że jednak
istnieje możliwość przywrócenia życia zmarłemu w dodatku zmarłemu, który
pogrzebany, od cztery dni leżał w grobie! Dziać się to miało jednak w czasach odległych
i wyłącznie za cudownym wstawiennictwem samego Chrystusa (J.11,36-44). Nie
ulega wątpliwości, że już wówczas, słowa Jezusa, które wypowiedział po
modlitwie „Łazarzu wyjdź z grobu” a potem
„rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść”
nawet po nasze dni wywołuje zaskoczenie z powodu swej absolutnej niezwykłości. Budziły też uwielbienie, a niekiedy lęk. Wydarzenie
było przedmiotem rozpraw, a także zachwytu największych artystów świata. Samych
tylko dzieł mistrzów pędzla, którzy poświęcili swe prace wskrzeszeniu, czyli
zmartwychwstaniu Łazarza było olbrzymia ilość, jak choćby Caravaggio,
Rembrandt, van Gogh, Matejko i cała plejada innych. Niestety ewangelista Jan
nie wspomina w jakim zdrowiu pozostawał Łazarz po tej cudownej interwencji
Chrystusa, gdzie odszedł, kto mu
towarzyszył, wreszcie ile lat zmartwychwstały Łazarz żył jeszcze.
Jeśli więc zmartwychwstanie
rozumieć po prostu jako przywrócenie zmarłemu życia, to wydaje się, iż całkiem
zasadnym mogłoby być pytanie o dalszy los samego Jezusa. Wiemy, iż Chrystus
został złożony w grobie. Ale zaraz potem ludzi ówczesnych spotyka sensacja: „gdy
minął szabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonności, aby
namaścić go. I mówiły do siebie: Kto nam odwali kamień od drzwi grobu? A gdy
spojrzały, zobaczyły, że kamień był odwalony, był bowiem bardzo wielki.
Wszedłszy do grobu ujrzały młodzieńca w białej szacie (..) i przeraziły się
bardzo. Lecz on rzekł: Nie trwóżcie się! Szukacie Jezusa Nazareńskiego,
ukrzyżowanego. Powstał z martwych, nie ma go tu…” (Mk. 16, 1-6). Zmarły Chrystus zostawił jednak dowody Swej męki na Całunie Turyńskim i na Chuście z Oviedo. Zmartwychwstał!
czemu zatem nie wiemy co działo się z Jezusem gdy powstał z martwych? Kto odsunął kamień zamykający wejście do groty? Gdzie się Chrystus wówczas udał, gdzie się
ukrył przed żołdakami Piłata? Kiedy spotkał Swą Matkę, by okazać Jej, że znów
żyje? Te i podobne pytania, które w wymiarze ludzkim są w kontekście rozważań dotyczących losu „człowieka
zmartwychwstałego” naturalne – w naszym przypadku prowadzą na manowce. Chrystus
bowiem zmartwychwstał w pewnym sensie, w każdym razie nie w tym znaczeniu w
jakim mówimy o zmartwychwstaniu Łazarza. Chrystus, po Swej śmierci – jako
chrześcijanie musimy w to wierzyć – od strony swej fizyczności, swej materii
został wezwany przez Boga-Ojca do całkowicie nowej rzeczywistości: do ludzkiej,
ale równocześnie do w pełni boskiej. Można zaryzykować twierdzenie, że Jezus
nie tyle zmartwychwstał, co został ubóstwiony. Nie odzyskał bowiem całkowicie
tej samej ludzkiej tożsamości jak zmartwychwstały Łazarz - otrzymał bowiem nową
ontologiczną jakość. Po śmierci został POWOŁANY, został PRZEBÓSTWIONY. Stał się
Drugą Osobą Trójcy Świętej! Tej boskiej tajemnicy rozumem nie ogarniemy. To
boska tajemnica i albo w nią wierzymy, bo jesteśmy chrześcijanami, albo…
odrzucamy tę chrześcijańską prawdę bowiem jako racjonaliści ufamy jedynie
naszym zmysłom i naszemu rozumowi. Wesołego Alleluja! Pozostałym naszym
braciom: pogodnego przedłużonego weekendu!