Etykiety

sobota, 15 czerwca 2019

Cancan na lotniskowcu



To, że ‘Dobra zmiana’ w sprawach egzystencjalnych dla Narodu systematycznie próbuje  wmówić Polakom, że białe jest czarne, a czarne to białe –  w zasadzie znamy. W krajach autorytarnych gdzie strategiczne cele ma prawo wyznaczać tylko Naczelny Wódz, dostęp do ucha narodu ma prawo mieć tylko wybrana kasta popierająca cele Wodza.                 
Przykłady z niedawnej historii ukazują dramatyczne skutki totalitarnie sprawowanego rządu dusz. W XX wieku najbardziej dobitnym tego przykładem była polityka III Rzeszy. Hitlerowskie Niemcy nie wahały się brutalnie sterować świadomością społeczeństwa. Nieliczne próby niezależnego myślenia były zwalczane niczym najcięższe zbrodnie. Regułą było notoryczne wykorzystywanie narzędzi prawa do wszelkich gier politycznych. Ustawy Norymberskie będące hańbą współczesnego świata stały się wygodnym instrumentem realizacji celów hitlerowskiej władzy. Nie wahano się powołać nawet specjalny resort – ministerstwo propagandy. A jego minister dr Joseph Goebbels  podniósł do rangi reguły obowiązującej w III Rzeszy zasadę: kłam, kłam aż ci uwierzą, a nawet aż ty sam w to uwierzysz! Jedynym obowiązującym kryterium tak spreparowanego i zdeprawionego modelu władzy stała się skuteczność realizacji szaleńczego celu podbicia świata. Pax Germanica umieścił na szczycie swojej  hierarchii rasowej siebie jako ‘rasę panów’ (Übermenschen), zaś w czeluściach  złowieszczego dna umieścił Żydów. W ideologii nazistowskiej dla Żydów zabrakło miejsca, a dla nielicznych, pozostawionych przy życiu Słowian przewidziano rolę niewolników. Totalnie głoszone kłamstwa sączone wówczas do niemieckiej duszy przyniosły rezultat w postaci poparcia przez naród niemiecki zbrodniczej polityki.  Bez wątpienia obok konieczności studiów socjologiczno-politycznych daje to asumpt do przemyśleń nad lichością natury ludzkiej, szczególnie podatnej i łatwo implementującej emocjonalne bodźce negatywne.

Dziś żyjemy w kraju niepodległym. Konstytucja głosi, że Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym obywateli – demokratycznym państwem prawnym (art. 1 i 2). Czy aby na pewno? Co ma wspólnego z demokracją i wspólnym dobrem polska polityka historyczna i informacyjna sprawowana totalnie przez postsolidarnościowe ekipy w sposób całkowicie arbitralny? Prowadzona bez rzetelnej debaty z narodem, uwzględnia wyłącznie interes polityczny rządzących ugrupowań postsolidarnościowych. Wpływa oczywiście na stan świadomości części społeczeństwa, ale do świadomości tej wsącza jedynie polityczny jad, prawdę wyznawaną i manipulowaną przez siebie, albo traktowaną jedynie jako środek zarządzania. Dziś spośród  środków prowadzenia polityki na naczelne miejsce awansują emocje. Jest to groźne także przez to, że w sensie politycznym jesteśmy raczej narodem młodym, u którego pierwiastek samodzielnego, racjonalnego i strategicznego myślenia bardzo często spychany jest przez łatwo zrozumiałe i przyswajalne myślenie zbudowane na emocjach. Jeden z ojców odzyskanej po zaborach niepodległości określił to gorzką uwagą: „lwią część naszej historii w XIX stuleciu zrobiła młodzież”. Dziś emocje królują zarówno w wewnętrznej walce politycznej postsolidarnościowego obozu, jak również są niestety stałym elementem zewnętrznej polityki państwa. Polska rusofobia to właśnie przykład bezrozumnych, histerycznych fobii, które unoszą się w niczym trujący gaz. Świetnie zrozumiała to młoda polska pisarka Dorota Masłowska, kpiąc z tych fobii w powieści pt. ‘Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną’. Emocje negatywne stają się podstawowym środkiem perswazyjnym. Postsolidarne ekipy korzystają więc z nich i je podsycają. W rezultacie świadomość społeczeństwa jest w znacznym stopniu zamulona, zmanipulowana i spłaszczona, świadomie ukierunkowywana na zaspakajanie przysłowiowej ciepłej wody w kranie.  Zda się nam słyszeć: możemy wam dawać nawet nie jedno ‘500 plus’ (to i tak nie z naszego portfela),  ale na egzystencjalne kwestie dla narodu  monopol dzierżymy my – wyłącznie. Rzetelna debata polityczna jest więc zamknięta. Owszem zdarzają się próby niezależnego myślenia. Wyrażany jest więc zarówno sprzeciw wobec prób podważana wyników II wojny światowej i tworzenia  sprzecznej z prawdą nowej polityki historycznej, jak i wołanie o geostrategiczną refleksję związaną ze szczególnym zagrożeniem dla Polski, wynikającym z położenia naszego kraju na pierwszej linii frontu. Jednak uwagi te zwalczane są natychmiast rzucaniem oszczerstw i gróźb. Lider Dobrej Zmiany nie od dziś  woła, że ten kto domaga się refleksji, walczy o prawdę i wskazuje zagrożenia „nie jest polskim patriotą. Jest albo bardzo niemądry i naiwny, albo realizuje interes Rosji. Nie ma, jak twierdzi, innej możliwości”! Agent Kremla to najczęstszy epitet rzucany w myślących samodzielnie. Pocieszeniem w tej sytuacji jest tylko to, że kłamstwo i obłuda kończy zwykle na śmietniku historii. Jest kwestią czasu kiedy prawda wyzwoli nas z obłudy, kiedy przestaną nas łudzić błyskotki Zachodu i społeczeństwo zrzuci ten niebezpieczny dla narodu czerep pawia i papugi, zakłamania i nieświadomości. Kiedy w pełni zrozumie, że styropianowe  ekipy bez najmniejszego wstydu własny interes przedkładają nad strategiczny interes kraju.

Niebezpieczny nurt tak prowadzonej działalności politycznej widać szczególnie wyraźnie w rewizjonistycznej polityce historycznej. Przykłady wskazują, że polityczny handel można uprawiać nawet na mogiłach naszego Termopile. Do  opinii publicznej ma przebić się więc jako obowiązująca norma pogląd, iż tragiczny Sierpień 44 czcimy nie jako dzień refleksji nad hekatombą  polskich ofiar i pamięci o heroicznym, a wystawionym na oczywistą klęskę bohaterstwie polskich Leonidasów, ale zarazem nieodpowiedzialnością polskich polityków – a jako dzień polskiej chwały, nieomal polskiego zwycięstwa! Również agresywną politykę amerykańskich neokonserwatystów, (niosących narodom ‘amerykańską demokrację’) balansującą pomiędzy wybuchem totalnego światowego konfliktu, a permanentnym kryzysem i regionalnymi amerykańskimi wojnami, mamy brać za politykę zabezpieczającą światowy pokój i bezpieczeństwo. A amerykańskie peany o tym jak to cały świat podziwia Polskę i zapewnienia o niezłomnych uczuciach przyjaźni do Polski pozwoliło ukryć amerykański interes stulecia – realizację za friko własnego strategicznego celu, maksymalnego zbliżenia swoich baz militarnych do granic przeciwnika notabene naruszając paryski układ Rosja-NATO z 1997 roku. Nie mniej, by zachować wszelkie konieczne pozory, polski  ‘przyjaciel’ zagrożony rzekomą rosyjską agresją miał błagać o to, by amerykańskie uzbrojenie i amerykańskie wojsko czym prędzej zasiedliło ‘na stałe’ polskie poligony i by za zasiedlenie polscy podatnicy płacili solidne dolary, zasilając w ten sposób amerykański Departament Obrony. Ta prowokacyjna gra amerykańskich Neokonów, wcale nie była by dla nich tak łatwa, gdyby nie korespondowała, a może nawet nie była zachęcana przez bezrozumne, jadowitą rusofobię ‘polskich przyjaciół’.

Dla obecnej elity nieodróżniającej ogromnie surowego, niekiedy tragicznego okresu ‘utrwalania władzy’, nazywanego okresem stalinowskim,  całe czterdziestolecie po zakończeniu wojny to IV rozbiór Polski i straszna sowiecka okupacja. W tym czasie partyjni sędziowie notorycznie i z lubością skazywali na śmierć bohaterskich żołnierzy wyklętych walczących z sowieckim okupantem o wolną Polskę. Tylko dzięki temu, że Polacy są odważniejsi od ‘ruskich’ zdołaliśmy odzyskać niepodległość i zadzierzgnąć przyjaźń z niezwyciężoną Ameryką oraz odbudować i dziś pielęgnować kwitnącą w Polsce demokrację. Ponieważ Moskwa nadal czyha na nasze terytorium, Stany Zjednoczone dzięki wysiłkowi naszych elit i osobiście prezydenta Dudy stać teraz będą na straży naszego bezpieczeństwa.  Aż trudno uwierzyć, by takie androny wynikały z kompletnego braku elementarnej wiedzy historycznej. Niektóre trolle przypominają jeszcze o dokonywanej przez ‘ruskiego okupanta’ permanentnej kradzieży polskiego majątku (!). Przy tak zbudowanej narracji haniebna likwidacja pomników żołnierzy Armii Czerwonej poległych na polskiej ziemi, żołnierzy dzięki którym uniknęliśmy polskiego holokaustu jest poniekąd logiczna. Dla przykładu, spośród dziesiątków innych przełomowych efektów wysiłku bojowego Armii Czerwonej przypomnę tylko jedną o strategicznym dla nas wymiarze - likwidacja na zawsze nieprzejednanego od pokoleń, zawsze Słowianom wrogiego Ostpreussen. To historyczne wydarzenie dla Polski, osiągnięte w zaciekłych, krwawych bojach z hitlerowską machiną wojenną nigdy niestety nie zostało należycie docenione przez Polskę! Tak zapiekła rusofobia sprzyja agresywnym planom, nawet toczonej w konwencji tzw. zimnej wojny. Nic dziwnego więc, że amerykańskim Neokonom łatwo przyszło osiągnąć pierwszy etap  strategicznego celu zmierzającego do okrążenia i sparaliżowania przeciwnika. Terytorium polskiego ‘przyjaciela’ jako teren  zastępczy amerykańsko-rosyjskiej konfrontacji jest dla amerykańskich przyjaciół idealny. W ten sposób USA mogły by przystąpić nawet do realizacji następnych kroków konfrontacyjnych bez narażania własnego terytorium. Podpisanie przez prezydenta Dudę porozumienia o zwiększonej ilości wojska, o stałym ich stacjonowaniu, o utworzeniu amerykańskich baz w Polsce wydatnie wzmaga światowy wyścig zbrojeń. W Polsce tymczasem duma, a media tańczą kankana.

Pułapka w jakiej znalazła się dziś Polska nie wyklucza, iż polscy ‘serdeczni przyjaciele’ będą zmuszeni, na miarę swego potencjału, do militarnego wsparcia swego przyjaciela w następnych wyprawach wojennych celem ustanowienia w świecie amerykańskiej demokracji. Współudziałem w II wojnie w Zatoce Perskiej w 2003 roku ‘o wolność i demokrację’ Polacy z pewnością zasłużyli na takie wyróżnienie i zaufanie. Prawdziwa przyjaźń nie zna ograniczeń. Amerykanie jednak to przecież nie tylko przyjaciele, ale i perfekcyjni handlowcy wyznający zasadę, iż  biznes jest biznes!. Przypomnieli więc, że przyjaźń nie anuluje kosztów jaki Polska musi ponieść. 2 miliardy dolarów ma więc wynosić nasz wkład w budowę stałej bazy wojsk USA. Do tego dochodzi zakup myśliwców F-35 w cenie niemal 100 mln dolarów, zakup najnowszych dronów, droższego skroplonego gazu  itp. Niebezpieczeństwo wynikające z przyjęcia przez Polskę funkcji uzbrojonego amerykańskiego lotniskowca rodzi pytanie czy abstrahując od zasadniczych geostrategicznych wątpliwości – Polskę, bez istotnego uszczerbku dla budżetu polskiej służby zdrowia, infrastruktury, przemysłowych inwestycji, budżetu polskich rodzin, stać na takie wydatki. Słychać odpowiedź, że w obliczu zagrożenia ze strony Moskwy, nie wolno zapominać, że bezpieczeństwo kosztuje, a przecież jest ono dla Polaków bezcenne. Narracja ta wynika nie z przesłanek merytorycznych lecz z głęboko wdrukowanej rusofobii. Każda fobia jest przejawem kompleksu i choroby. Polskie kompleksy to wynik z jednej strony napuszonego bezpodstawnego poczucia wyższości - kabotyńskiej postawy, z drugiej poczucia niższości wynikającego z porównania osiągnięć i możliwości własnych i sąsiadów. Antyrosyjskie fobie są nie tylko chore, są też dla przyszłości Polski groźne. Prowadzą też do zastoju polskiej gospodarki i zubożenia polskich rodzin. Wyłącznie odbudowa normalnych, partnerskich i dobrych stosunków w Federacją Rosyjską w słowiańskim świecie, zerwanych jakże nieodpowiedzialnie i pochopnie przed laty może Polskę wyprowadzić na drogę spokojnego rozwoju.                           











                             









Agnieszka Holland

 Agnieszka Holland, zwana Agnieszką Polland, paskudnie atakowana za walkę o ludzką godność dla ludzi uciekających przed wojną. Ataki w nią w...