W uzupełnieniu ostatniego wpisu dotyczącego pochwały sposobu odtworzenia Marsza żałobnego Fryderyka Chopina przez zwycięzcę konkursu uznałem, że warto jednak wspomnieć o moich subiektywnych odczuciach które uprzednio pominąłem. Otóż dla mojej wrażliwości muzycznej, w pierwszej części utworu ciemny galop zmierzający do nieuchronnego końca - lepiej gdyby był wykonywany o ułamek sekundy szybciej, po to aby ten galop, ta jego nieuchronność została lepiej wyeksponowana. A druga uwaga, znów wynikająca z bardzo subiektywnego odbioru utworu, to zbyt oszczędne oddzielenie ciszą części gwałtownej, ciemnej, tragicznej, granej w forte i w grave, od zaskakującego Trio des-dur tj. części ściszonej, lirycznej, delikatnej, niemal optymistycznej chwalącej piękno życia. Cisza moim zdaniem powinna zostać wyraźniej ukazana. Ma oddzielać gwałtowną, tragiczną część od pogodnej, wręcz sielankowej części i wyraźnie to pokazać. W utworze cisza stoi. I ona też śpiewa i gra. Wreszcie ostatnia część utworu – finał. Artysta jest w swoim żywiole. Gra finał wspaniale. Ten szalejący wicher nad mogiłą Liu odtworzył perfekcyjnie. Brawo!
Powyższe uwagi nie kwestionują ogólnej oceny przepięknej gry młodego Bruce Liu, który zasłużył na zwycięstwo.