Etykiety

sobota, 23 grudnia 2017

Boże Narodzenie i Nowy Rok

Wszystkim Internautom, którzy celowo lub przez przypadek trafili na tutejsze moje skromne 'freski' -

 

 

z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku składam najlepsze życzenia wszelkiej pomyślności a  Nowy Rok by obfitował pasmem wspaniałych sukcesów.

piątek, 15 grudnia 2017

Mesjanizm lumpów według Masłowskiej

Z dużym opóźnieniem poznałem Doroty Masłowskiej Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną. Zwyczajnie wstyd. Wszak to wielki debiutancki sukces Autorki: paszport "Polityki",  nominacja do nagrody Nike 2003.  Lektura niezwykła. Niezwykła w swej odmienności od tego wszystkiego co kojarzy się nam z literaturą, z powieściami, z nowelą. Wojna… jest zapisanym na 200 stronach, bez wyraźnych części, bez rozdziałów monologiem. Jest to monolog młodego osiłka (ksywa Silny), który ‘za komuny’ noce i dnie częściej spędzałby na poligonie niż w żołnierskiej kantynie. W ‘wolnej Polsce’ tymczasem, nie będąc obciążony obowiązkami studenta czy ucznia, w przerwach między kolejnym własnym detoksem, jako doświadczony narkus, by nie wyjść z ‘ciągu’, czas spędza dowartościowując stymulantami swoje dziewczyny  oraz na przygodach ze swoim ‘dżordżem’. Silny ma jędrny styl narracji. Jest on kwintesencją młodzieżowych gangów tzw. popsutej młodzieżowej polszczyzny. Masłowska do końca zachowuje wierność temu slangowi. Wulgarność tę należy więc odczytać jako wierność wobec prawdy. A w posługiwaniu się taką ‘sztuką’ – w operowaniu tą okrutną polszczyzną Masłowska jest mistrzynią. Ma wybitny słuch na wszelkie niuanse polskiego  języka. W powieści, jak poetka w wierszu, prezentuje wprost nieograniczoną ilość metafor i neologizmów. Wielokrotnie niecenzuralne słowa uzyskują w powieści funkcje przymiotnikową lub nawet czasownikową. To ryzykowny zabieg, ale w moim odczuciu łagodzi on nieco obsceniczność i ostrość tych bluzgów. Pikantne wulgaryzmy uzyskują nowy przaśny, a niekiedy w szczególnym kontekście, nawet dobroduszny sens. Kto wie czy, ku rozpaczy miłośników poprawnej polszczyzny, nie jest to kolejny krok w nieustannym pochodzie, który kroczy od staropolszczyzny i makaronizmów do współczesnej polszczyzny z jej anglikanizmami.  Że dziś oceniamy, iż neologizmy te są tworami nasyconymi prostacką wulgarnością z wyłącznie biologicznym horyzontem odniesień to już kwestia przede wszystkim smaku. Ktoś powie: tak żyją ćpuny. Nie, nie tylko! Włóż czytelniku czapkę niewidkę, zejdź ze swego piętra, pójdź ‘w naród’ do ludzkich skupisk wnet usłyszysz język z którym zapoznałeś się wcześniej niby tylko teoretycznie.
Rozpisałem się o kwestiach warsztatowych powieści, a przecież ważniejszym jest próba odczytania przesłania książki. Autorka już w tytule książki powiedziała nam co leży na dnie jej duszy . Narkotyczny bełkot Silnego i jego otoczenia oddaje w swej pokracznej formie notorycznie słyszane obiegowe okruchy  wymiany myśli współczesnych Polaków. Jej powszechnym echem jest oczywiście patriotyzm. Patriotyzm rozumiany aktywnie, patriotyzm walczący, niosący wbrew okolicznościom misję tylko prawdziwego zwycięstwa. Mamy wszak swoich wieszczów i wizjonerów. To Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz, Piłsudski…A skoro patriotyzm, to i konieczny, choćby i wyimaginowany wróg. Najczęściej zasłyszanym dziś wrogiem jest „Ruski”. To on dla ferajny Silnego staje się sprawcą przekrętów z fajkami LM,  odpadającym ze ścian ruskim sidingiem. Jest w ogóle sprawcą wszelkich przekrętów z którymi, ‘jeśliś Polak – trzeba walczyć, bo albo jesteś polski, albo ruski’. Nie ma innej drogi. A naszym świętem to ‘Dzień Bez Ruska’. Dni bez Ruska to codzienność, jak i festyny, race, festiwale antyruskie, ulotki ..co układają się w obwieszczenia: „Ruski do Rosji – Polacy do Polski, oddajcie fabryki.., obalić ruski siding, Putin zabieraj swe krzywe dzieci”.  Nie dziwi przeto, że dla Silnego i reszty ćpunów ‘Dzień Bez Ruska’ pod biało-czerwoną flagą to wyczekiwane święto.  Ja, mówi Silny, mam wtedy najwięcej hajcu, robię interes na handlu flagą biało-czerwoną. W ten dzień to choćby i 10 tysięcy Rusków chciało nas zbadać na zawartość  narkotyków mam to w d… Bo to nasze święto: Dzień Bez Ruska! A przecież Rusków trzeba nienawidzić, bo to gorszy sort w dodatku uzbrojony w  bandycką siłę. Przeto, jak mówi jedna z dziewczyn: weź finkę i „idź na wojnę polsko-ruską, która jest na mieście i nią Rusków dziabnij”. Nakreślona przez Masłowską tożsamość Polaków jest więc okrutnie patriotyczna, a jej lepiszczem jest Rusek-wróg. Dla Autorki Polak – to rusofob powielający, a nawet wzmacniający zasłyszane grepsy oficjalnej propagandy. Prof. Maria Janion recenzując idee książki postawę tę nazywa mesjanizmem lumpów i podkreśla twórczą rolę Masłowskiej w rozprawie z „ mitem romantyczno-wojennym o polskiej, czyli europejskiej wyższości nad Rosją”. Jeśli więc tej niecodziennej powieści nie znasz – przeczytaj!




Agnieszka Holland

 Agnieszka Holland, zwana Agnieszką Polland, paskudnie atakowana za walkę o ludzką godność dla ludzi uciekających przed wojną. Ataki w nią w...