Jutro przypada 60. rocznica wybuchu Powstania w warszawskim getcie. Zdrowie nie pozwala mi aktywnie uczestniczyć w uroczystościach. Niech skromnym moim udziałem będzie choć ten wiersz, który poświęciłem bohaterom powstania.
Na błękitnej planecie za murami
getta na placach strojnych żonkilami
między oczekiwaniem Mesjasza
a dniem by godność spalić –
za szklankę wody pejczem ranił
surowy zakaz bycia człowiekiem.
Saga o
re'a oraz ger jak o bliźniego
miłowaniu ścięta brunatną gilotyną
szydzi i pęka ze śmiechu. Mózgi
cieknące jadem mundur szatańskim
blaskiem skrywa. Fermentuje
duma, Dziś Hans to ubermensch.
Pyszni się zamknięta strefa. Wolność
krąży sprężystym krokiem i zakwita
– tu cierpienia wolno dołożyć za brody
szarpać skopać utrwalić wyśmiać
oplwać na awans zasłużyć. Germański
bóg nad wybraną rasą brunatne
czuwanie roztoczył – Gott mit uns!
Rozrywający duszę dudniący krok
heili
heilo.
Wykrzyknik na boską chwałę
na rozpacz i zagładę. Przed Kryształową
Nocą spłodzeni przeklętą godziną
na prymusa naprawionej Księgi Stworzenia.
Człowieczeństwo stawić czoła musi.
Dawida siłą pęta zrywa głowę
wysoko unosi. Wzrokiem zwycięzcy
strzela w oczy gada. Za broń chwyta.
Bój do krwi ostatniej rozpala.
Przesłanie ogłasza:
Nie stój z boku zło jak dżuma się mnoży
Przed Trybunał barbarię stawiam
Spopieli bestię ogień świata
Nowy Pesach rychło nadchodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz